Ruiny klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu
Podkarpackie

Ruiny klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu

W ostatniej fazie swego istnienia

Ruiny klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu. Nurt czasu nie omija nikogo i niczego. Mogłoby się wydawać, że było i minęło ale są jednak miejsca, które nigdy nie umierają poprzez swoją atmosferę, którą odbiera się nie tyle okiem, co sercem i wyobraźnią. Są to miejsca, w które świętość zostaje wpisana na dłużej niż jej monumenty, które je stworzyły. Te monumenty to nie tylko kamień budowli, ale koncentracja ludzkiej wiary – miejsca kultu. To miejsca ludzkich dusz, które nigdy nie odchodzą od nadziei.

Pewnego dnia, historię ich fizycznych ram opowiadać będzie cisza, bo innych świadków zabierze ze sobą czas… Któż inny może pamiętać? Ale obecność ludzkiej nadziei wciąż tam trwa.

Lubię odnajdywać miejsca, które są w ostatniej fazie swego istnienia. To miejsca wyciszenia – rozdroże teraźniejszości i wieczności.

Ruiny klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu - historia

Nad brzegiem Osławy, na niewielkim wzgórzu Mariemont wznoszą się majestatyczne ruiny klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu. Ruiny, które już zapadają się w ziemię. To miejsce, w którym to właśnie cisza zaczyna opowiadać o dramatycznych dziejach biografii ludzkości. Dramatyczną nutę i woń spalenizny wciąż czuć w gasnących cegłach klasztoru.

Fundatorem klasztoru był Jan Franciszek Stadnicki herbu Szreniawa bez Krzyża. Prace budowlane rozpoczęto w 1700 i trwały one około 30 lat. Na obszarze około 2 hektarów stanęły imponujące obiekty klasztorne, sakralne i świeckie. W tym szpital dla weteranów wojennych, bo to głównie z myślą o nich Jan Franciszek ufundował klasztor. Na dziedzińcu wykopano kilkunastometrowej głębokości studnię. Cały kompleks otaczały potężne mury forteczne – klasztor miał pełnić też funkcję twierdzy.

Osobliwością klasztoru było umieszczenie ambony po prawej, zamiast po lewej stronie nawy – jak każe tradycja. Wynikało to z tego, że podczas budowy osunęła się z zachodniej strony część wzgórza i wejściową fasadę świątyni trzeba było dobudować od wschodu, przez co całkowicie zmieniła się architektura świątyni.

Chwała i upadek

Nie było dane jednak długo cieszyć się przepychem tego miejsca. Okres największej chwały trwał do pierwszego rozbioru. W czasie konfederacji barskiej klasztor stał się schronieniem i ostoją dla konfederatów barskich. W 1772 roku podczas oblężenia przez wojska zaborców, klasztor uległ pierwszemu pożarowi. Zakonnicy odbudowali konwent, ale nie wrócił on już do swojej dawnej świetności. Nie było to po myśli zaborców.

Okoliczności, w jakich doszło do ostatecznego zniszczenia klasztoru nie są do końca znane. A tam gdzie fakty są niejasne, szybko mnożą się domysły i legendy. Jedna z legend mówi o tym, że do kresu świetności klasztoru doprowadziło rozluźnienie surowej reguły klasztoru oraz coraz to swobodniejsze obyczaje jego mieszkańców jak i możnych gości, którzy zamiast pokuty szukali rozrywki, a myśli ich dalekie były od pobożnych rozmyślań. Próby zaostrzenia dyscypliny i kary nakładane na zakonników nie przyniosły rezultatów. W 1822 roku wybuchł pożar, którego nie udało się zagasić. Zabudowania klasztorne oraz kościół nie spaliły się doszczętnie, ale wymagały natychmiastowej odbudowy. A jako że zabrakło środków na ten cel, to popadły w ruinę a siedziba Karmelitów Bosych w Zagórzu została zlikwidowana.

Zgodnie z legendą, do zaprószenia ognia doszło podczas ostrej sprzeczki pomiędzy przeorem a jednym z zakonników. Nieszczęście spowodował porywczy zakonnik, który nieopatrznie strącił na drewnianą podłogę palącą się lampkę oliwną. Śmierć w płomieniach poniosło wówczas kilku braci zakonnych.

Pożar ostatecznie przypieczętował upadek klasztoru.

Widmo mnicha w ruinach klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu

Według innych podań, klasztor podpalił ówczesny przeor zakonu, dawny żołnierz napoleoński. Bolał on bardzo nad upadkiem obyczajów i gromił zakonników za zbyt swobodne życie. Zdesperowany rzucił płonącą pochodnię do klasztornego spichlerza i sam zginął w płomieniach.

O tym wydarzeniu sprzed wieków, przypomina widmo wysokiego mnicha w brunatnym habicie, które co jakiś czas ukazuje się na klasztornym wzgórzu. Widziano go klęczącego w ruinach kościoła lub przechadzającego się po dawnym dziedzińcu. Czasem trzyma w ręku zapaloną pochodnię, kiedy indziej ręce ma spętane łańcuchem.

Pamięć o dramatycznych wydarzeniach, jakich ruiny były świadkami drąży w wyobraźni korytarz na końcu, którego widać postać pokutującego mnicha – historia, która nie mija… ale wraca jako surowa moralizatorka.

Wracam czasem pamięcią do tego miejsca, które opowiada dziś nie tylko o dramatycznych dziejach ludzkiej namiętności, ale i jest miejscem wyjątkowej pokory.

Ruiny klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu – zwiedzanie

Do ruin klasztoru prowadzi Droga Krzyżowa Nowego Życia z ciekawymi stacjami, będącymi dziełem bieszczadzkich artystów. Każda stacja wykonana jest przez innego artystę pochodzącego właśnie z Zagórza lub okolic. Jest to piękna galeria rzeźby bieszczadzkiej.

Sam obiekt obecnie znajduje się pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Udało się odbudować częściowo mury przy głównej bramie wjazdowej oraz wieżę, która jest udostępniona zwiedzającym. Z góry roztacza się piękny widok na Zagórz, Góry Słonne oraz wschodnią cześć Beskidu Niskiego. Na terenie ruin zaaranżowano ogród przyklasztorny, na wzór dawnego ogrodu klauzurowego. Natomiast, z uwagi na bezpieczeństwo zwiedzających ruiny klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu, główne wejście do ruiny świątyni jest zamknięte na klucz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *